Wszystko co musisz wiedzieć :)

28 marca 2017

"Trzeba być z ludźmi i blisko nich, żyć jak oni i jeść to, co oni, śpiewać z nimi, pić ohydny alkohol, otworzyć się na to, co nowe"

Mam taki czas ostatnio, że więcej we mnie napięcia, działania szybko-omackowego i stresu niż spokoju i refleksji. Oczywiście wiem i rozumiem, że jest to wynik podjętych decyzji i szeregu zmian, które również są wypadkową rzeczy, których dotknęłam i niektóre z nich wybuchły. 

Bliski jest mi temat bycia ludzkim. Patrzę na świat bardziej po człowieczkowemu, nie wymagam od innych żeby byli jacyś i mam więcej akceptacji na to jaka sama jestem. Dużo o akceptacji można mówić  w kontekście rozumienia samego siebie. Dla mnie natomiast to nie tylko rozumienie ale również szacunek do tego co się dzieje. Biorąc na tapetę pierwszą z brzegu ważną dla mnie rzecz: 

a. mam kryzys w obszarze coachingowo - szkoleniowym. Nie wiem, czy wciąż chcę to robić. Racjonalnie wiem, że wsparciem może być dla mnie superwizja. Emocjonalnie - odczuwam wewnętrzne fuj na myśl o procesie i pracy z ludźmi. Nie mam siły na skonstruowanie kolejnego celu w życiu, więc z mojego punktu widzenia - zaprzestanie działania jest teraz najbardziej fair w stosunku do samej siebie i do rzeczonych ludzi. Nie czuję się na tyle odważna, żeby towarzyszyć Klientom w zmianie. No i może coach nie powinien komunikować publicznie swoich wątpliwości co do własnej pracy, tylko otwartym pozostaje pytanie o autentyczność osoby, która zawsze sobie radzi, zawsze świetnie pracuje i nigdy nie ma rozterek - niezależnie od tego czy są to rozterki dotyczące świata, kosmosu, ludzi czy zasadności wprowadzenia globalnych źródeł energii odnawialnej.

b. od czasu jak zmieniłam miejsce zamieszkania pojawiła się nowa przestrzeń do refleksji, często tych niewygodnych. Zachwiała mi się wiara we Wszechświat. I tak myślę, że to też jest ok. Daję sobie prawo do różnych emocji, do różnych sposobów ich wyrażania. Jeszcze mi się kalibruje jedno z drugim :)

c. wciąż jedną z kluczowych dla mnie rzeczy jest poczucie bezpieczeństwa w kontakcie z drugim człowiekiem. Nie ma we mnie zgody na fasadowość.

d. nie zrobiłam miliona rzeczy, które miałam zrobić. Jakbym straciła umiejętność tworzenia nowej przestrzeni, bo przecież wiem że nie są to rzeczy, których nie da się zrobić.

Lubię być blisko ludzi. Wspólnotowość i poczucie przynaleźności są dla mnie ważne. Potrzebuję teraz bardziej przestrzeni na siebie. Rozterka polega na tym, że skierowanie wewnętrznego radaru bardziej na siebie jest dla mnie z natury bardzo trudne (udowodnione archetypowo :)) , niż na innych. Poza tym JESZCZE jestem na takim etapie, że radar ustawiony do środka ma u mnie wciąż trochę czarny PR :)

Kurtyna.

fot. internet :)