Mam tendencję do czytania książek jedna po drugiej, za koleją (a kolejkuje mi się dużo). Sporadycznie zdarza się, że jakaś okładka bardziej domaga się mojej uwagi i wtedy Pielka jak Pielka - idzie i czyta. Tak było i tym razem.
Coś co wpadło mi w ręce to publikacja Marka Kamińskiego o dźwięcznym tytule: "Odkryj, że biegun nosisz w sobie".
Dlaczego możesz chcieć przeczytać?
A bo:
1. Na okładce jest dużo śniegu i widać, że zimno (motyw podstawowy, dla miłośników zmian klimatycznych, gdy za oknem jest milion stopni na plusie).
2. Możesz się czegoś dowiedzieć o świecie i trochę się nad sobą i światem pochylić (osobiście mój ulubiony motyw robienia czegokolwiek).
3. Jak lubisz ustalać jasny cel - to z tą publikacją masz spore szanse na przyjrzenie się po co to robić, jak i dlaczego warto pomyśleć horyzontalnie (motyw dla ultrarozwojowców:))
Książka jest rozmową z podróżnikiem uporządkowaną w postaci kolejnych kroków, których celem jest odkrycie bieguna. I w ogóle nie chodzi tu o biegun w sensie geograficznym, ale bardziej o swój wewnętrzny radar, o coś co Ci mówi, że warto się czymś zająć a coś innego, co nijak się do Ciebie nie przykleja choć inni Ci mówią, że super fajne - zostawić w świętym spokoju. Dodatkowo - i tu element dla miłośników autocoachingu - książka jest też wzbogacona o ćwiczenia umożliwiające refleksję na temat swojego wewnętrza (tak, wiem że nie ma takiego słowa ;)).
Dla mnie do odnotowania kilka ważnych rzeczy:
Po zerowe: Tylko pozornie nic się czasem nie dzieje. Gdyby na świat patrzeć tylko przez pryzmat faktów można by się było zanudzić na śmierć :)
Po pierwsze: Cieszę się, że i Marek Kamiński wprost mówi, że jakość tego co robisz i sens ma dużo większe znaczenie niż to, żeby było po showmeńsku.
"Nigdy nie było moim marzeniem trafienie do księgi rekordów Guinessa, choć zdaję się, że w niej figuruję, jako pierwszy człowiek, który zdobył w jednym roku dwa bieguny bez wspomagania z zewnątrz. Doświadczenie przekraczania samego siebie i poznawania świata jest dla mnie czymś innym niż połknięciu stu łyżeczek do herbaty jako pierwszy człowiek na Ziemi".
Po drugie: Możesz polecieć nawet na Księżyc, ale jeśli nie wiesz co chcesz zmienić w życiu, co jest sednem - to będziesz po prostu księżycowym podróżnikiem z tymi samymi problemami co przed lotem.
Po trzecie: Marek Kamiński porusza też temat mądrego wsparcia i szukania rozwiązań. I jest mi to również bardzo bliskie, bo nic mnie tak na świecie nie denerwuje jak nieuzasadnione głaski dla głasków i wzajemne kizianie się. Bardzo mocno natomiast cenię ludzi, którzy potrafią uczciwie rozmawiać, podrzucając tym samym nową perspektywę - bo to zawsze przestrzeń, z którą można coś zrobić. Znalezienie czegoś nowego i odkrycie różnych dróg dojścia jest i dla mnie wartością przez duże W.
Po czwarte: Czasem trzeba się wycofać i nie ma przebacz. Jak zaczęłam łazić po górach (jakkolwiek by mnie nie demotywował fakt, że mam do zrobienia jeszcze 27 szczytów w ramach Korony Gór Polski) to znajduję też motywację do dalszych wędrówek, choć nie wiem czy dam radę a w planach są i dalsze i wyższe góry. Niemniej Korona Gór zachęciła mnie do zadbania o swoje ciało bardziej. Bo mogę gdzieś nie wejść ze strachu, z uwagi na warunki pogodowe, z troski o własne bezpieczeństwo, ale nie pogodziłabym się z faktem, że nie weszłam, bo fizycznie odpada mi kręgosłup, nie mam kondycji, albo zdrowie mi nie pozwala.
Kurtyna.