Wszystko co musisz wiedzieć :)

16 maja 2016

"Bliskość w czasach zarazy"

Tak się jakoś poskładało, że temat bliskości w ludzkim świecie stał mi się bardzo bliski. Mam dużą potrzebę zrozumienia innych w życiu, więc czasem zagrzebię w tematach, które pewnie na co dzień wkładamy na półkę: "level hard" i przykrywamy kocykiem (co bardziej opiekuńczy oczywiście), żeby tam za bardzo nie drążyć, bo szatan jeden wie, co tam siedzi! 

Tak się też jakoś złożyło, że temat bliskości miał okazję związać mi się z tematem różnic płciowych, który jest we mnie co prawda żywy bardziej bądź mniej, ale akurat widać między środą a piątkiem był bardziej. Wypadkową obu rezonujących w Pielk'owej duszy tematów była obecność na wykładzie o bliskich relacjach w MĘSKIM świecie (bo i po co miałabym iść na wykład o kobietach, c'moon!). Frekwencja płciowa na sali to jakieś pół na pół - prof. Środa byłaby zadowolona z takiej równości :)

Wykład prowadził Jacek Masłowski, który wespół w zespół z Wojciechem Eichelbergerem specjalizuje się między innymi w problemach współczesnych mężczyzn. I oczywiście podczas prelekcji mogłam dowiedzieć się rzeczy oczywistych (a to, że mężczyźni budują bliskość przez działanie a nie przez gadanie, a to, że wychowywani są przez kobiety, a to, że umierają męskie wzorce, więc mężczyźni podejmują decyzje oparte o wzorce z czasów jaskinowców czy innego Tarzana. Oczywiście mówimy statystycznie Panowie :)). Kilka rzeczy jednak ze mną zostało. 

Zwróciliście kiedyś uwagę na różnicę w pojęciu "rozwój" w odniesieniu do kobiet i mężczyzn? Jak kobieta się rozwija to w domyśle jest to upgrade, a jak mężczyzna to serwis, czyli krótko mówiąc facet jest zepsuty i musi się naprawić. Ponadto z uwagi na fakt,  że większość mężczyzn wychowywana jest przez kobiety i nie przechodzi znanego z historii procesu formalnego lub nieformalnego przejścia w świat męski to jak pojawiają się rasowe męskie problemy to zwyczajnie nie wiedzą gdzie pójść. Z tych samych powodów nie szukają pomocy, bo zwyczajnie nie wiedzą gdzie. Przysięgam, że się nie dziwię. Masłowski opowiadał o pierwszych organizowanych przez siebie spotkaniach w męskim gronie u siebie w domu podczas których obowiązywały dwie zasady. Raz, że nie gadamy o dupach, dwa - każdy sobie musi ugotować sam i żyjemy w trzeźwości.
I okazało się, że na pierwsze spotkanie przyszło 14 chłopa. Tematem przewodnim była - uwaga - MIŁOŚĆ. Moja wyobraźnia oszalała, wszak nigdy nie widziałam 14 gotujących chłopów gadających o miłości :) 

A teraz czas na ćwiczenie pochodzące z jednej z anegdot Masłowskiego. Wypisz na kartce 10 cech świadczących o męskiej odwadze i sile. Co to jest? Jakie cechy bezwzględnie musi mieć mężczyzna, żeby można było o nim powiedzieć, że jest silny i odważny?

Masz?
Już?

To teraz WYKREŚL te, których NIE nauczyłbyś własnej córki? :)

Ja nie znalazłam różnic. Dla mnie to ładny przykład na to, że człowiek to człowiek, a świat to trochę więcej niż różnice płci.

Wnioski z wykładu mam też takie, że pomimo tego, że uważam, że dopóki mężczyzna się z kimś poważnie nie zwiąże i nie ma dzieci to jego życie to pełen komfort, to jednak szeregu trudności na poziomie tożsamości męskiej nie ma co zazdrościć.

G.