Wszystko co musisz wiedzieć :)

15 lutego 2013

"Hello teacher, tell me what's my lesson"?

Witam,

zanim zabrałam się do pisania bloga przejrzałam kilka innych i nawet natknęłam się na informacje z cyklu „co zrobić, żeby nie zanudzać na wstępie”, „jak zatrzymać czytelnika na dłużej”, czy też – wersja dla leniwych - „blog od kuchni na szybko”, chociaż nie pamiętam już czy ten ostatni nie był po prostu o studenckich kulinariach w wersji instant.

Jednak wstępnie z sieciowego research'u wyszło mi tyle, że ten wpis powinno zaczynać jakieś lotne motto, które pozwoliłoby Wam zapamiętać, że ja to ja i że extra-klawo-czadowy jest sam fakt, że nastukałam w klawiaturę kilka zdań. Koledzy marketingowcy pewnie będą zawiedzeni, ale żadne lotne motto mi nie przyszło do głowy (cóż, od jakiegoś czasu podejrzewam, że mój mózg (prawdopodobnie zresztą ludzki w ogóle) to wcale nie jest ferrari z turbodoładowaniem, które ogarnia każdą drogę jaką przyjdzie mu przemierzyć, nawet jeśli jest to mongolska autostrada (i tu informacja na przekór tym, co to sobie tak lubią z rana ponarzekać czy to hobbystycznie czy ku podtrzymaniu rodzimej kultury narzekaczej – znalazłam kiedyś ranking 50 najgorszych dróg na świecie, i nie ma tam Polski, nie ma jej zresztą nawet w pierwszej dwudziestce)). Wracając jednak do mózgu to jak wspomniałam kilka linijek wyżej nie jest to najwspanialszy wynalazek ludzkości, a że ja się od tej ludzkości zasadniczo przesadnie nie różnię, to i nie mam w głowie czerwonego, klimatyzowanego jumbo jeta, ale normalnie jak większość – trabanta czy inną wołgę. Ci mniej rozwinięci ewolucyjnie to pewnie mają furmankę. Nawiasem: moja wrodzona złośliwość właśnie mi podpowiedziała, żebym uważała, aby nie być jak Wiadomo - Jaki - Samolot, z Wiadomo - Jakiej - Katastrofy i się nie roztrzaskać o brzozę z Wiadomo - Jakiego - Kraju.

Niemniej motta nie będzie. A co będzie? To zależy od tego jak się będziemy dogadywać. Nie tyle ja z Wami, co ja ze sobą. Z pewnością nie będzie wszystkiego, bo nie znam się na wszystkim i mam ku temu powody, do których nie należą ani brak czasu, ani brak chęci, ani nawet brak ultraszybkich neuronów między jednym uchem a drugim.

Czuję, że zaczął mi się pisaczy okres. Przypuszczam, że dość dawno, pewnie byłam wtedy pacholęciem. A długo, długo potem uznałam, że to całkiem przyjemnie tak sobie usiąść, poknuć i coś napisać.

Welcome into the jungle!