Wszystko co musisz wiedzieć :)

28 maja 2016

"W górach jest coś intymnego. Nikt nie krzyczy na szczycie z radości. Człowiek sobie posiedzi, popatrzy, zrobi kilka zdjęć"

Powędrowałam w góry. Taka nowa miłość, która się w Pielce pojawiła dokładnie wtedy kiedy miała się pojawić i kiedy chodzenie przestało być łażeniem dla łażenia. Zmiana perspektywy zaowocowała przystąpieniem do Klubu Zdobywców Korony Gór Polski. Projekt z uwagi na ilość szczytów rozłożony w czasie, więc już na wstępie cieszę się jak bobas. I w ogóle nie ma dla mnie znaczenia czy zdobędę wszystkie szczyty z listy czy nie (pf!).

Na tapetę tym razem poszły Beskidy, konkretnie Mogielica i Lubomir. W góry można chodzić z różnych powodów: żeby coś zobaczyć, żeby się sprawdzić, żeby odpocząć od codzienności, żeby coś ułożyć w głowie i pewnie długo można by wymieniać. Mnie szczególnie bliskie stało się chodzenie po to, żeby coś poukładać (Refleksyjna Pielko-Czacha dymi w górach, przysięgam. Co ciekawe - wszystko układa się w zasadzie samo, tylko potrzeba innej przestrzeni niż na co dzień :)), oraz żeby sobie pobyć i pooddychać (ciągle tęsknię za powietrzem i przestrzenią :)) Przy okazji za każdym razem otrzymuję wartość dodaną, bo i uczę się czegoś nowego.

Tym razem nauczyłam się, że:

1. Góry uczą pokory, a wysokość to nie jest jedyne kryterium, które warto wziąć pod uwagę zanim zdecydujesz się na drogę, która nie jest płaska.
2. Na pokorę można też popatrzeć inaczej. Jak ktoś kiedyś ładnie powiedział: "Góry sprzyjają pokorze, czyli prawdzie o sobie samym między innymi przez to, że człowiek zmęczony wspinaniem nie ma ani sił, ani chęci, by udawać". 
3. Przychodzi taki moment, że zawsze jestem prawie pewna, że nie dam rady i trzeba wracać. Mam to mniej więcej w połowie i jęczę dobrą godzinę. Wtedy pomaga mi podzielenie drogi na najmniejsze możliwe odcinki. I nagle to w ogóle nie jest ważne jak daleko mam do szczytu, tylko ile kroków mogę zrobić do najbliższego pieńka czy innego kamienia. A potem jestem na szczycie i spotykam rowerzystę :) Fakt, ze można WJECHAĆ tam gdzie ja weszłam znowu uczy szacunku do drogi i wysiłku weń wkładanego.
4. O ile Mogielicę udało się zdobyć o tyle na Lubomir (tak, kuźwa - wiem, że jest niższy), nie starczyło sił. I można się tym sfrustrować, że nie dałam rady, ale wolę myśleć o tym z perspektywy rozłożenia sił, nie ścigania się z kimkolwiek i ODWAGI DO NIE ROBIENIA. 
5. Nauczyłam się też, że może Ci być po drodze z kimś z kim na pierwszy rzut oka różnisz się bardzo. Tak, wiem, że teoretycznie każdy z nas to wie, ale c'mooon - ile masz takich doświadczeń w życiu? :) Dorosłam przy okazji do tego, żeby nie tworzyć przestrzeni w Pielkowym życiu dla osób z którymi się rozminęłam i że czasami nie warto szukać wartości tam, gdzie jej nie ma. 
6. Góry uczą, że nie ma się co bobasić tylko warto hecnie iść do przodu!
7. Zaskakuje mnie mój poziom zdziwienia, za każdym razem kiedy okazuje się, że ktoś o mnie pomyślał :) Dostałam czekoladę z Islandii i przysięgam, że gdyby nie fakt, że byłam w miejscu publicznym to bym się poryczała jak bóbr.

A z przyziemnych rzeczy:

1. Autokomunikat: Pielka kurwa, kup plecak :)

Kurtyna.

PS. Autorką zdjęcia powyżej jest Gosia Leduchowska.